Powoli stawiam krok
za krokiem, co wcale nie przychodzi mi bez trudu. Jakieś dwadzieścia metrów
wcześniej potknęłam się o leżące na ziemi śmieci. Któryś mądry mieszkaniec
postanowił sobie wywrócić pobliski kontener. Od tamtego miejsca pobolewa mnie
kostka, skutecznie zniechęcając do dalszej nocnej wędrówki… czy może raczej
tułaczki. Tak, to lepsze słowo. Do niestrudzonego poruszania się naprzód
motywuje mnie jedynie mała panda na moim ramieniu i chęć znalezienia
schronienia na noc.
Nadal nie potrafię zrozumieć
w jaki magiczny sposób (haha, magiczny, taki suchar ci wyszedł Chiyo) moje
życie przewróciło się do góry nogami w ciągu zaledwie jednego dnia. Jeszcze
rano leżałam sobie wygodnie w cieplutkim łóżeczku, jadłam pyszne śniadanko, a
teraz… Teraz szlajam się jak ten menel po ciemnych uliczkach śpiącego miasta.
Mam nadzieję, że szybko znajdę jakieś miejsce na nocleg. Może byłoby mi łatwiej
gdybym mogła zadzwonić do taty albo kogoś innego, ale nie, bo po co, prawda
telefonie? Mój super, mega, ultra idźże-do-diabła-telefonie. Lepiej się
przecież rozładować, a jak.
Na chodniku przed
sobą zobaczyłam jakieś papierki. W normalnych, codziennych warunkach jestem
raczej spokojną osobą, ale dzisiejszy dzień jest najgorszym od dobrych… od
dobrego całego życia. Postanowiłam więc uwolnić chociaż ułamek mojej
skumulowanej złości na siebie, mamę, telefon, te cholerne śmieci, no i jak już
tak wymieniam, to na cały świat. Machnęłam ręką z prawej strony na lewą, a
papierki jak na komendę wzleciały wysoko w górę we wskazanym przeze mnie
kierunku. Jak ogarnę już tę całą sytuację,
będę musiała poważnie pogadać z tatą o mojej Mocy. Może i wyleciałam przez nią
z domu, ale gdyby tylko trochę pomyśleć, mogłaby być całkiem użyteczna… w
jakichś obowiązkach domowych jak odkurzanie, czy mycie podłóg. On sam ma też
jakąś… jaką, dlaczemu i ogólnie rzecz biorąc niczego nie ogarniam, ale może by
mi pomógł. Och, ile bym teraz dała za dobry, cieplutki kisielek…
- No proszę, proszę. Kto by pomyślał, że znajdę tutaj kogoś
takiego. – prowadząc moje wcześniejsze rozmyślania kompletnie nie zauważyłam
zbliżającej się do mnie postaci. Był to jakiś raczej młody chłopak, co
wywnioskowałam po jego głosie. Stanął w odległości mniej więcej pięciu kroków
przede mną. Niestety nie byłam w stanie określić jego wyglądu przez
wszechobecnie panującą ciemność. Wiedziałam jedynie, że był wysoki… Cholernie
wysoki.
- Ahaa… - wybąkałam w odpowiedzi – To hej, dzień dobry, czy
tam dobry wieczór, ale ja już pój… Zaraz, chwila, tak w zasadzie to co się mówi
około północy? Good midnight brzmi fajnie, ale po polsku… - jakby tak pomyśleć,
to serio nie wiedziałam. A że bardzo lubię zgłębiać języki, swój ojczysty jak i
obce, każda taka sytuacja naprawdę łatwo odrywała mnie od rzeczywistości,
pozwalając odpłynąć w słodką krainę językowych rozmyślań. Olałam chyba przez to
wysokiego nieznajomego. Po chwili mojej ,,nieobecności” i mamrotań pod nosem,
ten zaczął się śmiać. Sprowadziło mnie to z powrotem na planetę Ziemię.
Spojrzałam na niego badawczo, na co ten roześmiał się jeszcze głośniej.
- Ahahaha, nie mogę! Ahaha! Nie no, ciekawa z ciebie osóbka!
– powiedział ocierając wywołane śmiechem łzy z kącików oczu. – Będę musiał cię
poprosić , żebyś poszła ze mną. Chociaż nie masz zbyt wielkiego wyboru… -
powiedział już nieco spokojniej. Niezbyt go rozumiałam. Najpierw zaczął się ze
mnie śmiać, teraz mówi mi jakieś bzdury, że niby mam z nim gdzieś iść… dziwny
człowiek. Może wypił po prostu za dużo sake.
- Mhmm… W takim razie ja będę musiała cię przeprosić, ale
już pójdę. – powiedziałam najdelikatniej jak potrafiłam, by nie drażnić osoby
pod wpływem alkoholu i powolnym, lecz nerwowym krokiem planowałam go obejść i
udać się w dalszą tułaczkę. Po chwili jednak nieznajomy zniknął sprzed moich
oczu tak nagle, jak się pojawił.
- Hęę… W takim razie, to ja będę musiał przeprosić. Zrobię
to delikatnie. – po tych słowach wypowiedzianych niezwykle głębokim, niskim
głosem poczułam ból w okolicach skroni. Potem była już tylko ciemność.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Oto i prolog mojego opowiadania! :D Może i trochę przykrótki, ale spokojnie, wszystko dopiero się rozkręci... to przecież dopiero prolog >.<
<scena z filmu ,,Kryptonim U.N.C.L.E">
<tak wyobrażam sobie końcówkę prologu, hehe xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz